Okładka książki Fragmenty dyskursu żałobnego

Recenzja: Fragmenty dyskursu żałobnego

Tekst: Łucja Lange
· 14.03.2022

„Fragmenty dyskursu żałobnego” są trzecią książką w serii poświęconej narracjom maladycznym. Do pierwszych dwóch może jeszcze wrócę, by coś o nich opowiedzieć za jakiś czas, dzisiaj przedstawię ten intrygujący, wielogłosowy tom składający się z naukowych tekstów o różnych formach „twórczości w żałobie” lub „twórczości o żałobie”. Skoro są to teksty naukowe pisane przez akademików i akademiczki, można spodziewać się, że nie są całkiem przystępne – i słusznie. Chociaż każdy z rozdziałów wciąga, to jednak naszpikowanie tekstu terminami, które poza akademią nie muszą być znane, zawęża krąg osób, które sięgną po tę pozycję. A szkoda. Zacznę jednak od czegoś innego.

Mam poczucie, że żyjemy w czasach permanentnej (chociaż nie zawsze uświadamianej) straty. Tracimy czas, tracimy zasoby, tracimy bliskie nam osoby (tak ludzkie, jak zwierzęce), tracimy niepowrotnie gatunki, tracimy rzeczy, tracimy zdrowie, tracimy wreszcie nadzieję na lepszy świat dla tych wszystkich, którzy będą tutaj po nas. Ostatnio tracimy też ojczyzny – te małe i te większe. Te straty są jak płytkie lub głębokie rany. Czasami zabliźniają się szybko i nie pozostawiają po sobie widocznego dla innych śladu, czasami goją się latami. Innym razem potrafią otworzyć się nagle, chociaż już myśleliśmy, że są zagojone. Bywa i tak, że tworzą paskudnie prezentujące się blizny, na które każdy zerka, ale nikt nie śmie zapytać – czego są świadectwem? Moje życie pełne jest takich strat – różnej rangi i wagi, różnego kalibru. Może dlatego moja otwartość na dyskurs żałobny – czy szerzej dyskurs tanatyczny – zawsze była duża. Nie wyobrażam sobie świata bez straty, chociaż wolałabym nie tracić i nie czuć tego, co ze stratą związane.

Ogólne informacje

Autorzy publikujący w trzecim tomie Ars Medica Ac Humanitas pod redakcją Macieja Ganczara, Moniki Ładoń i Grzegorza Olszańskiego, wychodzą właśnie od przekonania, że dłużej nie da się nie czuć. Nie można też dłużej milczeć. Choroba, umieranie, śmierć, żałoba – wszystko to ukrywane dotychczas, zgodnie z ustaleniami klasyków tanatologii, okazuje się być czymś, czym nie możemy się zarazić ani czymś, co chcemy ukrywać. Choroba, umieranie, śmierć i żałoba stanowią coś, czym chcemy się dzielić z innymi, czymś, co nas w pewien sposób łączy. Doświadczenia tego typu określają nas, wpływają na naszą tożsamość – są ważne. Autorzy wstępu piszą: „Żałoba staje się towarem, produktem oferowanym publiczności, choć motywacje są tu dalece odmienne od cynicznej rachuby zysków rynkowych. Jednym z częściej używanych w tej książce określeń jest praca żałoby – wymaga ona wysiłku i aktywności, dlatego też twórcy sięgają po właściwe dla siebie środki i obszary działań: pismo, rysunek, muzykę, kadr filmowy. W efekcie uzyskujemy wielogłosową i wewnętrznie niespójną melodię żałoby (choć nie kakofonię), w której wyartykułowane zostają możliwe pęknięcia tej mowy: męskość i kobiecość, dziecinność i senilność, gniew i spokój, śmierć i życie” (s. 9-10). 

W tomie tym znalazło się osiemnaście rozdziałów i wprowadzenie. Książka podzielona jest na pięć części – I. Powtórzenia i różnice; II. Utraty czasu dzieciństwa; III. Estetyka żałoby; IV. Pismo żałoby; V. Gniew i utrata, które prowadzą przez poszczególne środki wyrazu i obszary działań. 

POWTÓRZENIE I RÓŻNICE

W części pierwszej Grzegorz Olszański w rozdziale „Twój ból jest lepszy niż mój? (dwuaktówka literaturoznawcza)” prezentuje swoje rozważania na temat literackich form mierzenia się z żałobą, które rozpięte są między upamiętnieniami a praktyką autoterapeutyczną. Zwraca przy tym uwagę na „kłopoty z niemożliwością wyjścia poza krąg zużytych sformułowań, wielokrotnie powielanych klisz, schematów językowych” (s. 20). Istnieje bowiem problem z tym, jak mówić o stracie, by mówienie to nie było echem już istniejących narracji. Jak wysłowić siebie w czasach, w których podobno wszystko zostało już powiedziane? Olszański zwraca uwagę na głosy, starające się uciec od powtórzeń – głosy, które są odmienne.

Anna Spólna swój rozdział koncentruje na cyklu żałobnym Marcina Świetlickiego („Ojciec patrzy. O cyklu żałobnym Marcina Świetlickiego”). W jej rozważaniach powtórzenia są celowym zabiegiem autora, który chce przywrócić po stracie porządek – powracają więc słowa, rytmy, obrazy, miejsca.

Monika Ładoń napisała o książce Anny Augustyniak Kochałam, kiedy odeszła („Nekromatka. O jednym przystanku żałoby w Kochałam, kiedy odeszła Anny Augustyniak”), umiejscawiając tę książkę w konwencji kontynuacji więzi. Pisze „[ż]ałobna narracja Augustyniak jest sposobem komunikacji zatrzymanej właśnie na pierwszym przystanku żałoby, na którym duchowe spotkanie ze zmarłą matką wydaje się naturalne ze względu na jej obecność cielesną” (s. 61). Utrata jest więc w tym przypadku czymś, co istnieje, trwa – nie tyle powraca, co jest stale już obecne. By tę obecność straty oswoić, należy podejmować się konfrontacji z tradycją, rytuałami starymi, nowymi, własnymi. Tylko tak możliwe staje się współistnienie. 

Jakub Orzeszek napisał rozdział „Cave i nowa forma żałoby”. Dotyczy on zarówno muzyki, filmu i tekstów jak i samej postaci muzyka (Nicka Cave’a). Powtórzenia autor rozpatruje jako coś, co jest „stałą figurą języka melancholijno-żałobnego. Słowa uporczywie powtarzane próbują zapełnić brak” (s. 73). Twórczość Cave’a jest rozpatrywana na wielu poziomach – ten tekst inspiruje do prześledzenia zarówno wpisów na blogu, jak i filmów oraz albumów, o których mowa jest w rozdziale – prezentuje przemianę, jakiej podlega podmiot w żałobie. 

UTRATA CZASU DZIECIŃSTWA

Rozdział Magdaleny Kempnej-Pieniążek „Na przekór Nicości. Narracje żałoby w audiowizualnych adaptacjach Niekończącej się historii Michaela Ende” czytałam z dużym zainteresowaniem jako wielbicielka (książki i filmu) Niekończącej się historii. Tekst ten uświadamia nie tylko, jak różnie można patrzeć na dane dzieła, ale również, z jak różnych narzędzi do interpretacji tychże dzieł korzystamy. Autorka zwraca uwagę na fakt usuwania z adaptacji filmowych „temat przeżywania żałoby przez dorosłego” (s. 102). Faktycznie, adaptacje książki koncentrują się głównie na oswajaniu tematu śmierci i tworzeniu swoistego własnego rytuału przejścia oraz pracy z żałobą przez dziecko (Bastiana).

Karolina Kostyra w rozdziale „Pochować zwierzę, zachować rodzinę. Krótka żałoba dorastających chłopców w amerykańskim filmie familijnym” eksploruje powtarzający się w filmie amerykańskim motyw dziecka i zwierzęcia. To drugie tracąc życie, konfrontuje dziecko ze śmiercią, utratą i prowadzi w dorosłość. Autorka zauważa, że „[ż]ałoba po zwierzętach ma […] w kinie familijnym swój rys szczególny. Musi być błyskawicznie przepracowana, a jej zadaniem jest cementowanie więzów ludzkiej rodziny, nauka przedsiębiorczości i pochwała prokreacji” (s. 107). Jednocześnie „przygnębiająca wymowa emocjonalna” sprawia, że narracje nakazujące szybką żałobę, są pomijane przez widownię, która rozpacza za niesprawiedliwie utraconym zwierzęcym przyjacielem (s. 119). 

Katarzyna Hyla uwagę poświęca bohaterce książki Joanny Bator Ciemno, prawie noc („Żałoba Alicji Pancernik w powieści Joanny Bator Ciemno, prawie noc”), Alicji Pancernik. Dostrzega problem kobiety z przepracowaniem trudnych doświadczeń, przy czym zwraca uwagę na ważny aspekt potrzeby współprzeżywania żałoby jako czegoś, co z jednej strony ma swój indywidualny wymiar, z drugiej jest uwarunkowane społecznie. Niemożliwość przeżywania straty z innymi sprawia, że człowiek odsuwa się, nie tworzy też nowych więzi. 

ESTETYKA ŻAŁOBY

Część trzecią rozpoczyna rozdział Małgorzaty Okupnik „Remember me, but forget my fate”. O utracie I żałobie we wspomnieniach Blue Nights Joan Didion. Autorka poświęca uwagę bliskiemu moim badaniom tematowi żałoby rodzica po stracie dziecka. Przy czym dziecko Didion jest już dorosłe i umarło w wyniku uzależnienia od alkoholu. Okupnik pisze: „Didion konsekwentnie pomija temat uzależnienia Quintany od alkoholu, nie docieka jego przyczyn i nie obciąża siebie odpowiedzialnością, ponieważ nie widzi (lub nie chce widzieć) związku między śmiercią córki a jej wyniszczającym nałogiem” (s. 137). Dochodzi przy tym do wniosku, że wynika to z „amerykańskiej filozofii sukcesu”. Nie jestem pewna, czy i co właściwie może wnosić do takich narracji dociekanie powodów popadnięcia w nałóg – czy możemy za nałogi dzieci winić rodziców? Autorka uważa więc, że Didion dokonuje pewnej estetyzacji swojej żałoby. Przedstawia ją ocenzurowaną, oczyszczoną z oceny sytuacji i alkoholizmu swojej córki.

Jednym z bardziej inspirujących dla mnie tekstów w tym tomie, jest rozdział Piotra F. Piekutowskiego „Śmierć między obrazem a słowem. Zarys współczesnego komiksu żałobnego”. Jest tak dla tego, że komiks pozostaje nadal niedocenionym medium – Piekutowski uważa, że również gry wideo dzielą ten sam los. Komiksy, którym poświęca uwagę zaliczyć można zarówno do kategorii, którą sam im nadaje (komiks żałobny), jak i kategorii, którą sama się interesuję, czyli „cancertainment” (twórczość, która ma na celu w sposób przystępny, czasami ironiczny i żartobliwy oswajać problem umierania i śmierci na choroby terminalne, szczególnie nowotworowe). Zdaniem Piekutowskiego „[…] historie obrazkowe działają przeciw procesowi kulturowej tabuizacji choroby, umierania czy opłakiwania zmarłych, a niejednokrotnie przybierając formę autografik, same stają się dla autorów środkiem do przepracowania żałoby” (s. 156).

Agnieszka Kwiatkowska („Jest tylko teraźniejszość i właśnie jej nie ma”. Żałoba w prozie Krystyny Kofty) koncentruje się na estetyzacji obrazów żałoby w prozie Krystyny Kofty, wskazując jednocześnie na to, jaką rolę takie zabiegi mogą odgrywać zarówno dla autorki, jak i czytelniczek. Metaforą cierpkiego i niestabilnego życia staje się tutaj krzew, który „[k]ażdej wiosny zieleni się i kwitnie” (s. 170).

PISMO ŻAŁOBY

Magdalena Dziadek w rozdziale „Opłakiwanie Chopina” bada narracje dotyczące śmierci twórcy. Przygląda się nekrologom, wierszom i artykułom, które pojawiły się po śmierci kompozytora.

Iwona Gralewicz-Wolny skupia swoją uwagę na trzech ostatnich tomach poetyckich wrocławskiej poetki, Urszuli Kozioł („Z braku czasu tracę siebie”. Wokół Ucieczki Urszuli Kozioł). Śledzi przejścia pomiędzy tymi tomami – od narracji wdowy, po narrację kobiety przemijającej, tracącej własne życie. 

Dwa ostatnie rozdziały czwartej części dotyczą utworu Kontener Marka Bieńczyka – Ireneusz Gielata „Poetyka żałobnego gestu (wokół Kontenera Marka Bieńczyka)” oraz Dariusz Nowacki „Zmartwiony. O Kontenerze Marka Bieńczyka”. Gielata przywołuje cytat z Bieńczyka na temat pisania w stanie żałoby, które jest zmaganiem z materią niemożliwą do wysłowienia, o której jednocześnie nie da się (a może nawet nie należy?) milczeć.

GNIEW I UTRATA

Ostatnią część tomu otwiera rozdział Laury Janoszek „Gniew i żałoba. Lektura Cwaniar Sylwii Chutnik”. Autorka przygląda się różnorodnym rodzajom straty i ich sposobom przeżywania w książce Sylwii Chutnik, które określa jako autonomiczne i reprezentujące inne style przeżywania żałoby (s. 223). Zdaje sobie również sprawę z ograniczającej roli gniewu w przeżywaniu utraty. 

Martyna Okrajni sięga również po dzieło literackie – „(Auto)de(kon)strukcja jako przepracowanie żałoby. O powieści Bura i szał Aleksandry Zielińskiej”. Swój rozdział rozpoczyna zdaniem „[m]ożna stwierdzić, że tanatologia oraz wskrzeszanie zmarłych należą do jednych z najważniejszych kręgów tematycznych literatury” (s. 225). Ma ono duże znaczenie w kontekście zarówno całego tomu, jak i tego, co poza tym tomem istnieje i nie znalazło w nim odzwierciedlenia. Twórczość poświęcona umieraniu, śmierci i żałobie jest nam potrzebna – tak samym autorkom i autorom jak i czytelnikom i czytelniczkom. Przepracowywanie straty (bez względu na to, jaki model tego przepracowania przyjmiemy) jest trudne – „[ż]ałoba […] niczym niechciane dziedzictwo – przechodzi przez kolejne pokolenia. Aby to przerwać i móc normalnie żyć, trzeba dokonać aktu ostatecznego zniszczenia” [s. 236].

Ciekawą próbę opisania wątków żałoby w literaturze kryminalnej podjęła Olimpia Orządała – „Pogodzić się z utratą. O przeżywaniu żałoby w polskiej prozie kryminalnej”. Zwróciła uwagę na wątek utraty dziecka, żony, męża, pasierbicy, brata-kochanka. Autorka zwraca uwagę na to, że przezywanie żałoby przegrywa z wątkami typowymi dla tego gatunku prozy i jest opisywane w sposób zdawkowy, za to uwzględnia męską żałobę i pozwala jej wybrzmieć.

Tom zamyka rozdział Hanny Serkowskiej „W świecie fabuł przerwanych, bez żałoby”. Tekst ten dotyczy refleksji związanej z eutanazją i eksponuje różne do niej podejścia.

„RZECZ JEST PROBLEMATYCZNA DLA PISZĄCYCH, ALE I DLA CZYTAJĄCYCH NIEŁATWA” (s. 21)  

— napisał Grzegorz Olszański, wskazując przy tej okazji na trudność, przed jaką stają akademicy i akademiczki oraz krytycy i krytyczki, którzy mierzą się z twórczością niejako wyrastającą z żałoby lub wzrastającą w jej ramach. Jego słowa odczytuję w kontekście całego tomu trzeciego jako rodzaj ostrzeżenia i zachęty. Z jednej strony, w tomie tym znajdują się dywagacje na temat już istniejących (niełatwych) dzieł, w większości literackich. Autorki i autorzy snują więc swoje rozważania o prozie i poezji współczesnej – czasami rozszerzając pole zainteresowań na film, muzykę lub komiks. Nie każdy będzie chciał sięgnąć po takie opracowanie, bo będzie konfrontować się nie tylko z tym, jak sam odbiera daną twórczość, ale też z tym, jak odbiera ją konkretny autor lub autorka. Niektóre opinie mogą wydawać się nie na miejscu (jak chociażby sugestia, że za uzależnienia dzieci odpowiadają rodzice). Nie każdy ma w sobie gotowość do tak intensywnych doświadczeń. Z drugiej jednak strony, książka ta daje wiele inspiracji – tropów, które można eksplorować, twórczości mniej znanej, po którą można sięgnąć, czy wreszcie ciekawych sposobów interpretowania danych dzieł i dyskutowania z dokonywanymi przez innych interpretacjami. To ciekawa pozycja, która w mojej biblioteczce (jak zwykle w przypadku tego wydawnictwa!) zajęła ważne miejsce. Zdaję sobie sprawę z hermetyczności tej książki, nadal jednak zachęcam do sięgnięcia po nią – jeśli nie po to, by przeczytać ją w całości, to chociaż celem przestudiowania wybranych rozdziałów i wyciągnięcia z nich czegoś dla siebie.

Fragmenty dyskursu żałobnego
Red. M. Ganczar, M. Ładoń, G. Olszański
Fundacja Terytoria Książki, Gdańsk 2021, 273 stron.

  W Instytucie Dobrej Śmierci chcemy tworzyć nową jakość opieki nad tymi, którzy odchodzą i wsparcia dla tych, którzy zostają. Jeżeli nasza filozofia przemawia do Ciebie, możesz wesprzeć nas i nasze projekty - będzie nam bardzo miło!