W Dzień Matki zwykle udajemy się z życzeniami do naszych mam lub osób, które wypełniały taką rolę. Przeważnie jest to dzień pełen radości, wdzięczności i ciepłych słów, choć oczywiście wszystko zależy od naszych relacji i nie zawsze jest kolorowo. Jak każde tego typu święto, również i ten dzień może być trudny dla osób, które doświadczyły straty matki lub kogoś, kto im ją zastępował.
Dzień Matki może też być bolesny dla tych, którzy stracili swoje dziecko – zarówno to narodzone, jak i nienarodzone. W tym tekście chciałabym skupić się właśnie na matkach, które utraciły dzieci. Wykorzystam do tego swój artykuł naukowy, do którego odsyłam zainteresowanych szczegółami (Midor 2019). Językoznawców czytających ten tekst proszę o wyrozumiałość, bo będę tutaj korzystać z różnych uproszczeń, aby artykuł był bardziej przyswajalny.
Strata dziecka
Nad stratą dziecka pochyliłam się w ramach większego badania dotyczącego Amerykanów i Polaków i tego, jak mówią i myślą o stracie i żałobie, o którym pisałam TUTAJ. Przy tym rodzaju straty warto powiedzieć kilka rzeczy. Choć każda strata jest ważna i bywa trudna, mówi się, że strata dziecka jest szczególnie druzgocąca. Dla rodziców śmierć dziecka jest czymś wyjątkowo bolesnym, nie tylko dlatego, że to nienaturalne, żeby żegnać swojego potomka, ale również z powodu różnego „tempa” w przeżywaniu żałoby. Kobiety i mężczyźni zwykle w nieco inny sposób radzą sobie ze stratą i często jest tak, że potrzebują czego innego w danym momencie, co może spotkać się z niezrozumieniem ze strony partnera i w konsekwencji problemami w związku. Warto również wspomnieć o żałobie nieuznanej (ang. „disenfranchised grief”). Pojawia się w przypadku straty, która nie jest społecznie uznawana lub akceptowana, bo nie spełnia „wymagań” z definicji straty obecnych w danym społeczeństwie albo dotyczy stygmatyzującego rodzaju śmierci. Przykładem może tutaj być utrata ciąży, śmierć ukochanego zwierzęcia lub śmierć w wyniku samobójstwa czy przedawkowania narkotyków. Atmosfera tabu zdecydowanie nie pomaga w przeżywaniu żałoby, bo oprócz bólu, który występuje naturalnie, osoba opłakująca stratę musi mierzyć się też z poczuciem odizolowania.
Badanie
Moje badanie miało charakter jakościowy, czyli patrzyłam na to, jak ludzie mówią (a zatem jak myślą) o swojej stracie i żałobie. Wykorzystałam anonimowe ankiety internetowe z ok. 20 pytaniami otwartymi, chociaż w tym tekście skupiam się tylko na odpowiedziach na pytania „Czym jest dla Ciebie strata? Jak byś ją zdefiniował(a)? Co czyni Twoją żałobę jedyną w swoim rodzaju”. Ankieta była oczywiście w dwóch językach, angielskim i polskim. Spośród wszystkich uczestników wybrałam tych, którzy stracili dziecko. Akurat tak się złożyło, że były to same kobiety. W amerykańskiej grupie było ich sześć (w wieku 35-63 lat). Trzy straciły syna, a trzy córkę. Powodem śmierci w czterech przypadkach było samobójstwo, w jednej morderstwo, a w jednej wypadek. Polska grupa liczyła pięć kobiet (w wieku 28-40 lat). Dwie straciły syna, jedna córkę, a dwie nie sprecyzowały płci dziecka. Jedna z nich straciła dziecko w wypadku, a pozostałe cztery w wyniku utraconej ciąży. Wszystkie te zdarzenia miały miejsce do pięciu lat przed wypełnieniem ankiety, a dane zbierałam w 2016 roku.
W badaniu korzystałam z dwóch teorii w ramach językoznawstwa kognitywnego (czyli takiego, w którym duże znaczenie ma powiązanie umysłu z językiem, a także kultury i środowiska, w którym żyjemy). Interesowały mnie metafory, jakimi posługiwały się osoby biorące udział w badaniu (a konkretnie metafory pojęciowe i amalgamaty pojęciowe, ale o tym więcej we wspomnianym już artykule naukowym – tutaj dla uproszczenia będę mówiła po prostu o „metaforach”).
Amerykanki
Wśród Amerykanek zidentyfikowałam następujące metafory straty:
- STRATA TO BÓL,
- STRATA TO BLIZNA
- STRATA TO DZIURA / PUSTKA (KTÓREJ NIE DA SIĘ WYPEŁNIĆ) / NIEKOMPLETNOŚĆ SIEBIE,
- STRATA TO ZEWNĘTRZNA SIŁA / ZŁA OSOBA MAJĄCA KONTROLĘ,
- STRATA TO ZEWNĘTRZNA SIŁA / ZEWNĘTRZNE ZJAWISKO, KTÓRE OTACZA OSOBĘ.
Przyjrzyjmy im się bliżej.
Ból musi być czymś wywołany. Skoro strata występuje w następstwie śmierci, to jeśli myślimy o stracie jak o bólu, śmierć musi być źródłem tego bólu. Ta, o której mówi jedna z respondentek stosujących tę metaforę, to samobójstwo. Biorąc pod uwagę charakter tego zdarzenia, moim zdaniem przywołuje ono na myśl szybki i nagły atak powodujący ranę, a w konsekwencji ból. Metafora STRATA TO BÓL należy do większej i powszechnej metafory BÓL EMOCJONALNY / PSYCHICZNY TO BÓL FIZYCZNY, czyli mówimy i myślimy o bólu emocjonalnym, jak o tym fizycznym (np. „Zabolały mnie jego słowa”). Co ciekawe, jednym z elementów żałoby rzeczywiście może być odczuwanie bólu fizycznego, więc strata może boleć zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Podobną konceptualizacją straty jest STRATA TO BLIZNA. O śmierci myśli się tutaj jak o ranie, która zostawia bliznę. Kiedy porównamy sobie metafory STRATA TO BÓL i STRATA TO BLZINA zauważymy, że ta pierwsza jest bardziej „świeża”, a w tej drugiej miało miejsce już jakieś zdrowienie. Ciekawe jest to, że oba przykłady wystąpiły w wypowiedziach jednej osoby. Być może odnosiła się ona do różnych momentów przeżywania żałoby. Co więcej, gdy mówi ona o bliźnie, opisuje ją jako taką, która „piecze/pali, ale wzmacnia”. Zwykle blizny nas nie wzmacniają. Każda rana zadawana naszemu ciału sprawia, że jest ono słabsze. Sposób myślenia o bliźnie jest więc tutaj odmienny od tego, jak jest w rzeczywistości, ale jednocześnie pokrywa się z bardzo popularnym w kulturze amerykańskiej powiedzeniem („blizny nas wzmacniają”). Przypuszczam, że respondentka miała na myśli to, że doświadczona strata to bardzo trudne i bolesne doświadczenie, ale wiele ją nauczyło o sobie i może o świecie, a skoro je przetrwała to stała się „silniejsza”.
Mówienie o bólu w kontekście żałoby nie jest niczym nowym, podobnie odnoszenie się do pustki czy dziury. Często jest to pustka odczuwana w sobie, czasem konkretnie w sercu. Wszystkie matki stwierdziły, że tej pustki nie da się wypełnić, przez co czuły się niekompletne. Wobec tego śmierć mogła być kimś lub czymś, co tworzy tę dziurę. Mógł to być też ktoś, kto oderwał kawałek duszy, jak opisała jedna z matek. Nic zatem dziwnego, że odczuwana jest jakiegoś rodzaju niekompletność i pustka.
Wszystkie te sposoby konceptualizowania straty są ze sobą powiązane. Musiało wystąpić jakieś nagłe działanie, jak atak (czyli śmierć), które miało wyraźny skutek: ból, ranę lub pustkę (czyli stratę). Pewien przykład różnił się od pozostałych. Strata była czymś, co izolowało osobę mówiącą. Wyobraźmy sobie kogoś, kto nie może opuścić jakiegoś miejsca, bo ktoś lub coś go tam trzymają. Osoba ta nie może się ruszyć, nie może iść dalej (tutaj metafora ŻYCIE TO PODRÓŻ). Jest to coś z zewnątrz, w przeciwieństwie do bólu czy pustki odczuwanych wewnątrz siebie. Podobnie w przypadku innej osoby, która napisała, że strata otacza ją z każdej strony, dotyka każdej sfery jej życia. Takie doświadczenie może przytłaczać.
Polki
U Polek metafory były nieco inne. Wśród nich:
- STRATA, TO STRATA TEGO, CO MOGŁO SIĘ WYDARZYĆ, ALE NIGDY SIĘ NIE WYDARZY,
- STRATA TO ZAWIEDZIONA MIŁOŚĆ,
- STRATA TO PUSTKA,
- STRATA TO NIEOBECNOŚĆ (NIEMOŻNOŚĆ TRZYMANIA ZA RĘKĘ),
- STRATA TO BÓL,
- STRATA TO PRZECIWNIK.
Jednym z aspektów straty jest to, że traci się także możliwość przeżywania kolejnych doświadczeń z osobą, która zmarła. To nie tylko strata osoby, ale także tego wszystkiego, co mogło się wydarzyć, ale się nie wydarzy. Matki utraconego dziecka, zwłaszcza tego nienarodzonego, miały jakieś wyobrażenia na temat tego, jakie ono będzie w przyszłości, poczyniły pewnie jakieś przygotowania w domu itd. Kiedy dziecko umiera, to wszystko zostaje niewykorzystane. Prawdopodobnie to miała na myśli jedna z respondentek, kiedy opisała stratę jako „zawiedzioną miłość”, która zwykle kojarzy się z miłością romantyczną, jednak w tym przypadku można doszukać się podobieństw – chodzi o niewykorzystane pokłady miłości. Ten aspekt wybił się dla tej kobiety na tyle, że tak akurat odniosła się do swojej straty.
Podobnie jak u Amerykanek, również u Polek znalazłam odwołania do pustki. Była ona jednak nieco inna – Polki mówiły raczej o pustce odczuwanej nie tyle w sobie, co wokół siebie, o swoistym połączeniu pustki i nieobecności.
Jeśli chodzi o mówienie (a zarazem myślenie) o stracie jak o bólu, jedna z polskich respondentek napisała w ankiecie, że jej strata jest słodko-gorzkim doświadczeniem, bo pomimo odczuwania bólu wciąż potrafi cieszyć się niektórymi aspektami życia. Myślę, że warto się tutaj na chwilę zatrzymać i podkreślić, że sam fakt, że jesteśmy w żałobie, wcale nie oznacza, że nie mamy prawa do uśmiechania się, odczuwania radości, czy czerpania przyjemności z różnych rzeczy. Po pierwsze żałoba jest mieszanką emocji, zarówno tych bolesnych, jak i tych bardziej przyjemnych (np. słodko-gorzkie wspomnienia). A po drugie, choć czasem wydaje się inaczej, żałoba to nie jest 100% naszego życia. Ono, chcąc nie chcąc, płynie dalej i mimo przeżywania utraty kogoś bliskiego mamy jeszcze „resztę” życia, która może być przyjemna. Wielokrotnie spotkałam się z głosami wyrażającymi obawę, że jeśli ktoś będzie się uśmiechał czy cieszył, to będzie to oznaczało, że wcale mu nie zależało na utraconej osobie albo nie przeżywa „w odpowiedni sposób” swojej żałoby. Takie osoby odczuwały wręcz poczucie winy, gdy pozwoliły sobie na jakąś przyjemność. Myślę, że chodzi o zdrowe wyważenie – dopóki nie tłumimy emocji czy nie chowamy ich w skrzętnie zamkniętym pudełeczku w swoim sercu i dajemy sobie na wszystko czas i przestrzeń, to wszystko jest w porządku. Nie ma jednego właściwego i uniwersalnego sposobu na przeżywanie żałoby. I dlatego też, choć paradoksalne, możliwe jest odczuwanie straty zarówno jako blizny, która umacnia, jak i bólu, obok którego cieszymy się czymś innym.
Podsumowanie
Jak widzimy, część metafor pokryła się u Amerykanek i Polek, a część się różniła. U Amerykanek było więcej odniesień do ran, które spowodowały ból. Polki z kolei częściej mówiły o utraconych szansach, przeżyciach, czy miłości. Wszystkie te kobiety, mimo że pochodziły z różnych miejsc i kultur i były w różnym wieku, łączyło jedno – są matkami, które utraciły swoje dziecko i zdecydowały się opowiedzieć o tym, co przeżywały.
Strata jest paradoksem. Przeżywa ją wiele osób, a jednocześnie to bardzo indywidualna kwestia. Wydawałoby się, że żałoba jest czymś uniwersalnym, a występuje w wielu formach. Mogą pojawić się uczucia bardzo nieprzyjemne, a obok nich te ciepłe, jak śmiech przez łzy. To właśnie było widać w wypowiedziach zaledwie kilku matek, które po doświadczeniu tak niewyobrażalnej straty, jaką jest utrata dziecka, wzięły udział w badaniu.
Źródła:
- Midor, Kamila. 2024. Żałoba z perspektywy językoznawcy.
- Midor, Kamila. 2019. „A scar that burns and yet makes you stronger”. How mothers conceptualize the loss of a child. W: Grygiel, Marcin & Kiełtyka, Robert (red.) Cognitive Linguistics in the Year 2017. Berlin: Peter Lang. 121–131.