Aura Creations logo

Różnorodność u schyłku życia. Raport z targów „Leben und Tod“ w Bremie

Różnorodność u schyłku życia. Raport z targów „Leben und Tod“ w Bremie


Targi „Leben und Tod“ (w tłumaczeniu „Życie i śmierć“) odbywają się w Bremie już od ponad 15 lat. Jest to miejsce spotkań dla ludzi z branży funeralnej, wolontariuszy oraz dla wszystkich, którzy towarzyszą osobom u kresu życia. Instytut Dobrej Śmierci został zaproszony do współpracy jako oficjalny partner tegorocznej edycji. Tematem przewodnim w tym roku był temat różnorodności – „czy u końcu życia wszyscy jesteśmy tacy sami?” 

Z dużą przyjemnością wyruszyłyśmy więc do Bremy w delegacji 8 osób z naszego Kolektywu. Celem było podzielenie się polskimi tradycjami żałobnymi, przybliżenie pracy naszego Instytutu oraz chęć dowiedzenia się o trendach niemieckiej sceny funeralnej. 

Polskie akcenty na targach

Już na samo otwarcie tragów rozbrzmiała muzyka akordeonu. Katarzyna Jackowska-Enemuo oraz Marta Tarnowska zaprezentowały polskie pieśni żałobne. Najpierw podczas swojego występu na dużej scenie, poźniej w kameralnym gronie na warsztatach. Uczestnicy mogli zarówno usłyszeć o czym są te pieśni, jak i zaśpiewać je wspólnie w grupie. Atmosfera warsztatu była wyjątkowa. Mimo że nikt z uczestniczących nie znał języka polskiego, wspólne śpiewanie pozwoliło poczuć moc tych pieśni. Tradycyjnie śpiewane były one w czasie między śmiercią a pogrzebem. 

O tym jak powstał Instytut Dobrej Śmierci opowiadała podczas innej prezentacji jego założycielka, Anja Franczak. Opowiadała jakie były pierwsze kroki i jak doszło do stworzenia Kolektywu. Anja podkreślała wartość pracy interdyscyplinarnej. Instytut jest wspaniałym przykładem na to, jaka synergia powstaje z różnorodności. Zarówno różnorodności członków Kolektywu IDŚ, jak i połączeń, które powstały dzięki zupełnie nowym pomysłom i inicjatywom. Jednym z przykładów była np. sspólna akcja budowania trumny w ramach wystawy/performansu “Nasza Śmierć” w galerii sztuki we Wrocławiu i związana z tym przestrzeń do rozmów na temat życia i śmierci. 

Różnorodność kulturową można było odczuć na stoisku Instytutu Dobrej Śmierci, które cieszyło się dużą popularnością. Z Warszawy przywiozłyśmy kosze pełne ziół. A w nich przede wszystkim bylicę i wrotycz. To właśnie te zioła miały dawniej szczególne znaczenie. W polskich wierzeniach ludowych wkładano je do trumny lub palono, aby chroniły duszę zmarłego w drodze na tamten świat. Na targach w Bremie uczestnicy mięli możliwość zrobienia własnoręcznie kadzidła z bylicy i wrotyczu i zabrania ze sobą na pamiątkę. Na stoisku ustawiłyśmy również święty kąt. W dawnej tradycji było to szczególne miejsce w domu, poświęcone pamięci po zmarłych. W świętym kącie ustawione były pszenica (symbol życia), mak (symbol snu i śmierci) oraz miód (symbol nieśmiertelności). 

Czy osoby queer umierają inaczej?

Na targach odbyło się wiele wykładów i warsztatów wokół tematu różnorodności. Niektóre z nich dały wiele do myślenia.

Na samym początku słuchałam wykładu dr. phil. Axela Dolla. Mówił on o wyzwaniach przed jakimi stoją osoby LGBTIQ+ w niemieckim systemie opieki zdrowotnej. Brak akceptacji i dewaluacja oznaczają, że średnio 18% osób queer czuje się dyskryminowanych w roli pacjenta. Najbardziej dotknięte są osoby transpłciowe (40%) i inter (43%). I nie chodzi tylko o krzywe spojrzenia i złośliwe komentarze. Jedno zdanie szczególnie utkwiło mi w pamięci. Dr. Doll powiedział, że stwierdzono wyższy wskaźnik zachorowań na raka u transpłciowych mężczyzn. Powodem tego jest fakt, że często odmawia się im dostępu do niektórych usług medycznych. Dyskryminacja ma zatem wyraźne konsekwencje zdrowotne. 

Dr. Doll mówił też o obawach społeczności LGBTIQ+. Potrzeby tych osób nie są brane pod uwagę w wielu placówkach opiekuńczych. Istnieje potrzeba poprawy sytuacji zarówno poprzez odpowiednie usługi medyczne, edukację, jak i poprzez empatyczne zrozumienie indywidualnych sytuacji życiowych. Chodzi między innymi o wrażliwy język, empatyczną opiekę, pełne szacunku traktowanie biografii pacjentów i uznawanie różnych modeli rodzinnych. 

Niemieckie społeczeństwo się zmienia. Młodzi ludzie, których można zaliczyć do „pokolenia Z”, są czterokrotnie bardziej queerowi niż pokolenie ich dziadków. Dlatego pytania o potrzeby społeczności LGBTIQ+ będą nam z pewnością towarzyszyć w przyszłości. 

Biografia i relacje

Kolejny wykład dotyczył rodziny jako miejsca różnorodności. Każda rodzina ma swoje korzenie i tradycje. Obejmuje to język, religię, radzenie sobie z niepełnosprawnością, orientacją seksualną i przywilejami. Wszystko to czyni ją wyjątkową i kształtuje nas od dzieciństwa.

Wiele rodzin ma ponadto doświadczenie migracji lub uchodźstwa. W Niemczech dotyczy to ponad 20 milionów osób. Według Federalnego Urzędu Statystycznego co czwarta osoba w Niemczech ma za sobą historię imigracji – albo wyemigrowali ich rodzice, albo oni sami. Stanowi to niesamowitą międzykulturową wartość. Ważne jest, aby zdawać sobie z tego sprawę i nie myśleć zbyt szybko w uproszczonych kategoriach. Różnorodność przejawia się nie tylko w naszym wyglądzie, ale głównie w różnorodnych doświadczeniach życiowych oraz wiedzy. 

Wykładowca, Ateş Anton Bükey, był daleki od uogólnień. W zapowiedzi swojego wykładu mówił: „Pochodzenia danej osoby nie można się domyślić, można je jedynie zbadać”. Jego podejście zawiera również refleksję nad własnymi uprzedzeniami, które każdy z nas ma.

Jaki wpływ mają struktury rodzinne pod koniec życia? Co dzieje się, gdy więzi biologiczne przestają wspierać? Ważne relacje istnieją też poza rodziną biologiczną. Mam na myśli koncepcję rodziny z wyboru, czyli sieć bliskich osób, która zapewnia bezpieczeństwo i wsparcie emocjonalne. Struktury wspierające są ważne już za życia. Jeśli dobrze działają, czujemy się mniej samotni i zmarginalizowani. W obliczu choroby i śmierci jest to szczególnie istotne. 

Zauważenie całego człowieka

Osoby queer lub osoby ze środowisk migracyjnych nie umierają inaczej niż inni. Różnią się jednak potrzebami jakie mają. Często wynikają one z trwających całe życie doświadczeń dyskryminacji, braku akceptacji społecznej i lęków. Musimy o tym rozmawiać. Targi „Leben und Tod“ są wspaniałym przykładem dialogi i transferu wiedzy. 

W społeczeństwie tak zróżnicowanym jak obecne Niemcy musimy zadać sobie pytanie: Jak możemy pomóc ludziom, aby czuli że tu przynależą? Jest to pytanie, które nie ogranicza się na Niemcy, a nas wszystkich. Musimy być wrażliwi na siebie nawzajem. Najlepiej jeszcze za życia. Problemem nigdy nie są ludzie jako tacy, ale nasze nastawienie do nich. Nasza otwartość na zobaczenie siebie w innej osobie.

Siedząc w pociągu w drodze powrotnej, przypominam sobie słowa Margot Friedländer, które zacytował również pan Bükey. Margot Friedländer była niesamowitą osobowością, która przeżyła Holokaust i zmarła na początku maja tego roku. Powiedziała:

„Wszyscy jesteśmy tacy sami. Nie ma krwi chrześcijańskiej, muzułmańskiej ani żydowskiej. Jest tylko ludzka krew”. 

Lubię wracać do tego cytatu. Ponieważ zawiera on sedno postawy, którą zawsze powinniśmy mieć. W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi – i to łączy nas najbardziej.